niedziela, 4 marca 2012

Było minęło, ale widocznie tak miało być :(

Was moi kochani ;D Jako, że jest niedziela to spędzam ją w gronie rodzinnym, ale nie cały czas, bo muszę mieć go trochę i dla siebie ;P Jak Wam mija dzionek, bo mam nadzieję, że całkiem dobrze i spokojnie, a i słonecznie jest więc chyba spacerek lub coś takiego hmm... :D Jesteśmy już po obiadku i teraz mamy sjestę poobiednią i jest miodzio ;) Ja czuję się dzisiaj tak jakoś pusto, ale wiecie co mnie zastanawia, że ciągle ma ten ciężar na sercu i nie i tego nie rozumiem, nie rozumiem czemu mnie to trzyma już 3 tydz. Co ze mną jest grane, czemu wciąż jest mi źle tym bardziej, że moja jedna część serca się poddała, bo już nie widzi nadziei, a druga wciąż ją ma. Nie wiem co jest grane, zupełnie się w tym wszystkim pogubiłam, bo nigdy wcześniej takiego czegoś nie przeżyłam, to dla mnie zagadka totalna. Mimo wszystko iż sprawa nie została rozwiązana, ani wyjaśniona to postanowiłam ją skończyć raz na zawsze. Tak dokładnie, bo w sumie to tak na prawdę z tego co zdążyłam zauważyć to tylko mi na tym tak bardzo zależało, tylko ja cierpiałam, wiec tym bardziej ja to powinnam zakończyć. Już tak bywa, że co było to mija i tyle :/ Szkoda mi tylko, bo było na prawdę fajnie i żałuję, że już tak nie jest. Niestety wszystko kiedyś mija bezpowrotnie, bo czas nie ubłagalnie brnie w przód, więc i ja też tak powinnam. Wiem po prostu kiedy się wycofać, żeby już więcej nie cierpieć. Cieszę się, że mogę być tutaj i się troszku wyżalić i jest mi wtedy ciut lżej ;) W kościele dziś nawet śmiać się nie umiałam i łzy w oczach miałam, ale jakoś wytrzymałam. Postanowiłam już więcej nie czekać, ale iść na przód, bo są rzeczy, na których Ci bardzo zależy, ale musisz se je najzwyczajniej w życiu odpuścić od i co. Nie pozwolę już sobie na to, żeby tak się  znowu czuć, nie co to to nie, bo nie chcę takiego cierpienia. Będzie mi nadal ciężko, ale co tam, życie jest piękne i nie mam czasu żeby się tak smutać i załamywać. To do niczego nie prowadzi, to nic mi i tak nie da, ale zaś zabiera. Zabiera mój cenny spokój duszy i pogodę serca, którą do tej pory miałam cały czas, prawie jak na zawołanie i to dla każdego. Ta cała sytuacja zabija powoli u mnie to co mam najcenniejsze, czyli radość z życia i radość mojego serduszka. Mam pochlastane serce na drobne kawałki, które muszę w końcu pozbierać do kupy w jedną całość, żeby móc normalnie funkcjonować. Najgorsze jest tylko to, że "ta osoba" dzierży wciąż większą część tych moich kawałków i jeszcze mi ich nie oddała. Dlatego tak trudno mi z tym skończyć, tak ciężko mi tą sprawę zamknąć. :( Fajnie móc tak wyżalić się na klawiaturze ze swoich zmartwień i cierpień heh... ;) Mam nadzieję, że ten kto podciął mi skrzydła pomoże mi je naprawić ;) Dziś niestety nie dodam mojego wierszyka, bo nie spisałam ich jeszcze w komputerze, ale jutro z pewnością to nadrobię :) Obiecuję też Wam, że to były ostanie moje bolączki związane z tym tematem, bo czasu na to szkoda ;p To nic, ja lecę i życzę Wam udanej, pięknej i radosnej niedzieli i fajowego wypoczynku ;D To do zo :*

      
 Zobaczymy się jeszcze wieczorkiem :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz