poniedziałek, 14 maja 2012

Odnawianie naszych wnętrz, tj. remament duchowy naszych serc, czyli MISJE ŚWIĘTE :D

Witajcie kochani wieczorkiem ;) Jednak się zjawiłam, bo mam troszku czasu, a w sumie już o tej porze nic się nie dzieje jak wszyscy, no prawie wszyscy domownicy śpią :D Dzień minął mi w sumie całkiem znośnie i w miarę spokojnie :) Wieczorem byłam z moją starszą córką w kościółku na mszy św. i potem na spotkaniu dla kobiet. Ach no tak przecież nie wspomniałam Wam, że od tej niedzieli zaczęły się u nas w parafii MISJE ŚWIĘTE. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem tego kto je prowadzi, czyli misjonarza o. Henryka Kałuży tak pięknie mówił, że się bardzo wzruszyłam jego historyjkami z życia i prawie się popłakałam tak było super. Nie chciało mi się w ogóle wracać do domu i mogłabym tak go słuchać bez końca heh... Jakiś magnes, czy co i czułam się taka wolna od grzechu, taka lekka i byłabym w stanie, w  tej jednej chwili pogodzić się ze wszystkimi i do wszystkich się śmiać od tak bez powodu. Czułam, że wlano mi mnóstwo nadziei do serduszka. Nie wiem co takiego jest w tych misjach, albo w tym misjonarzu, bo poczułam się taka dobra ,lepsza, wartościowa i po prostu poczułam się kimś. I jak przyszłam do domu to też nie miałam ochoty się denerwować, byłam jakby taka wyciszona. Ciekawe czemu tak jest, może przez to, że ten misjonarz wprowadza w taki nastrój, może tworzy soją osobą tak wspaniałą atmosferę, może dlatego, że on ma charyzmę, która tak mocno działa na ludzi... Piękne to było i lubię się tak dobrze czuć, szkoda, że nie ma tych MISJI tak często ;/ Dziś mówił o pięknie kobiety jakie nosi każda z nas i to nie są nasze kształty, nasz ubiór, włosy, czy makijaż, ale tym pięknem jest nic innego jak  właśnie nasze serce. Tak to pięknie przedstawił i to na różnych przykładach ze swojego życia i nie tylko. Mówił prosto i używał zwyczajnych, acz dobitnych słów, które przeszywały duszę na wylot. Było też wesoło, bo czasem powiedział coś śmiesznego, ale najpiękniejsze jest to, że na każdych naukach pięknie gra na gitarze i śpiewa. No po prostu jestem tak zadowolona , że gdybym mogła to chodziłabym co dziennie, ale się niestety nie da ech... :/ A już pod koniec przy wejściu zagonił księży z koszyczkami, żeby rozdawali nam po malutkiej niespodziance jaką były czekoladowe cukierki "michałki" :D Ja swojego już wrąbałam ;P pycha :D Kończę w takim bądź razie tym słodkim akcentem i dodam zaraz jakąś muzę dla Was ;) A teraz ciepło i radośnie pozdrawiam, do serduszka mocno Was przytulam i buziaki zostawiam :* Dobranoc ;) Kolorowych snów do podusi ;D Do zobaczenia jutro :)





Koniec smutków, koniec tego co wyniszcza nas od środka ;/

Witajcie moi kochani :) Wiem, że obiecałam być tu częściej, ale tak jakoś wyszło, że po prostu  nie zawsze znajduję na to czas, a ostatnio miałam mętlik w głowie i stąd też moje złe samopoczucie :/ Ale obiecuję Wam, tak jak  już obiecałam i sobie, że koniec ze smutaniem się ;) Po prostu szkoda na to życia, bo ono jest tak kruche i krótkie, że nawet nie wiadomo ile każdy z nas ma go w zanadrzu ech... Po śmierci człowieka, a przede wszystkim po odejściu kochanego przyjaciela zdajemy sobie sprawę jakie te nasze problemy w obliczu śmierci są malutkie, jakie nieważne i tak mało istotne. Trzeba żyć tym co nam życie przynosi i cieszyć się mimo wszystko tym co już się ma. Miałam ciężkie dwa tygodnie i cierpiałam bardzo z różnych powodów, to odsunięcie się moich najbliższych ode mnie, scysje w rodzinie, a na końcu śmierć mojej przyjaciółki. Tego było za dużo wręcz i nie wytrzymałam ciśnienia, a moja psychika się załamała. Ta obojętność, o której już wspominałam w moich wcześniejszych postach dała mi się ostatnio we znaki i to dobitnie i solidnie :|  Czułam się odrzucona, porzucona jak stary zużyty śmieć nikomu już nie potrzebny i cierpiałam z tego powodu bardzo, bardzo mocno. Przepłakałam całe dwa tygodnie i jak się wszystko zsumowało to poległam na całego ech... :|  Wczoraj po dosadnej rozmowie z "kimś" miałam dzień do bani, moje serce bolało mnie z rozpaczy i przestałam się już w ogóle śmiać, a  resztki mojej radości  ulotniły się ech... :( Jednak jak się wieczorem okazało ten "ktoś" zrobił to celowo i to tylko dlatego, żeby wyciągnąć ze mnie to co siedzi na dnie mojego serduszka. Hmm... przyznam, że to bardzo dziwny sposób poruszenia mojego serca i taki dość nietypowy :/
To nie odległość dzieli ludzi,
lecz obojętność wobec siebie :/
Zrozumiałam już teraz  dlaczego ten "ktoś", a nazywa się moim dobrym przyjacielem, odsunął się ode mnie na tak długo. Jak twierdzi z konieczności i tylko dla mojego dobra, żeby zmienić tok mojego pokrzywionego myślenia i sprawienia tego, żebym wreszcie uwierzyła w to jaka jestem wartościowa. Tak, przyznam, że mam bardzo zaniżoną wręcz bardzo niską samoocenę, ale to zawsze jest czymś spowodowane i tu w moim przypadku moimi przeżyciami z przeszłości z czego do dziś mam problemy niestety :/ Wracając jednak do wczorajszej rozmowy z tym moim przyjacielem przez cały ten czas naszej rozmowy czułam się niekomfortowo, co oczywiście wszystko wytłumaczyłam i dopiero pod koniec rozmowy poczułam ulgę i spokój wewnętrzny :) Rozmowa przebiegła bardzo pomyślnie i obiecująco i tylko jednego się obawiam co już też zakomunikowałam mojemu przyjacielowi, że obawiam się iż to wszystko co miało miejsce i to całe celowe odsunięcie się ode mnie, to coś we mnie popsuło i nastąpiła jakaś blokada ech...:/ Dlatego nie wiem, nie jestem tak do końca przekonana, czy to było właściwe, ale może się mylę, może to się z czasem okaże hmm... zobaczymy za jakiś czas. Bo jak ktoś na kim mi bardzo mocno zależy i kogo bardzo mocno kocham serwuje mi taką tzw. separację od siebie, to ja się wtedy zamykam w sobie, następuje powolny proces odzwyczajania się od danej osoby tylko po to żeby nie cierpieć więcej i następuje kolejny etap, czyli blokada na tę osobę :/ I tylko zależy od tego jak więzi były bardzo mocne i miłość jaka silna tak to szybko postępuje. I w tym przypadku chyba jednak więzi i miłość przetrwały tą tzw. "separację", albo i "odwyk" :P W każdym bądź razie jestem na chwilę obecną bardzo zadowolona i myślę, że się wszystko dobrze ułoży, ba, będzie jeszcze lepiej, znacznie lepiej :D Mam taką nadzieję przynajmniej i bardzo tego chcę, no tak, bo chcę żeby wszystko było tak jak powinno być, żeby wszyscy ludzie byli szczęśliwi :D Nic kończę już, bo mam trochu roboty jeszcze ech... tyle sprzątania po niedzielnej labie heh... ;P Wam życzę udanego i spokojnego poniedziałku, a być może wpadnę tu wieczorkiem się chociaż przywitać, zobaczę i nie obiecuję ;) To trzymajcie się cieplutko, a ja pozdrawiam Was radośnie i mocno do serduszka przytulam :* Miłego dzionka, aż do zachodu słonka ;) Do zobaczenia ;)
Przyjaźń to bardzo piękne uczucie
i nie może prysnąć w
jednej złej minucie.
(~  anonim A.  ~)
 



To los tak przecież sprawił,
ze nas sobie przedstawił,
może nie tak dosłownie,
lecz bardzo jest cudownie.

Tak tu rozmawiać z tobą,
jesteś wspaniałą osobą,
dla mnie zawsze tak miły,
co mi dodaje siły.

I chciałabym by los ,
nic nam nie zmieniał wprost,
byś zawsze tutaj był,
czasami w nocy śnił

By uśmiech był co dzień
nie zasłonił go cień,
może to się wydarzy
przecież wolno marzyć.

A kiedy zapada mrok
kieruję swój wzrok
na gwiazdy co po niebie
lśnią w górze tam dla ciebie.

I srebrnej księżyca toni
myśl za myślą goni,
by życzyć tobie sny
takie dobrych jak ty...