poniedziałek, 2 lipca 2012

„Talitha kum...” - „Mówię ci wstań...”

Witajcie kochani wieczorkiem ;] Znów mnie tu nie było jakiś czas, ale miałam w domu parę trudnych spraw ;/ Nie będę jednak się tu rozpisywać, bo szkoda marnować czasu na pisanie o teściowej ;> Tak ostatnio dodała solidnie upustu moim nerwom, że znów mam pewną barierę, o którą tak ciężko walczyłam, żeby ją przełamać, tak się modliłam, żeby było dobrze, ale widocznie chyba za mało, lub nie miałam dość dużej wiary, że to jest w ogóle możliwe do zrealizowania. I w tą niedzielę (01.07) właśnie taka była też ewangelia, mówiąca o tym, że nie powinniśmy się bać, ale po prostu winniśmy wierzyć (Mk 5,21-43) Pięknie też ksiądz właśnie mówił o tym na kazaniu, że nie wystarczy tylko prosić Boga, ale trzeba też wierzyć w to, że się to od Niego dostanie. I tak samo było z córką przełożonego synagogi, który myślał, że umarła mu córka, kiedy to Jezus powiedział mu „Nie bój się tylko wierz...”, że dziewczynka tyko śpi,  po czym powiedział „Talitha kum...” co znaczy - „Dziewczynko mówię ci wstań...” i dziewczynka wstała. Te wypowiedziane słowa Pana Jezusa „Talitha kum...” - „Mówię ci wstań...” skierowane są też i do nas wszystkich, abyśmy powstali na duchu w naszej wierze, abyśmy wierzyli, że Bóg dokona wskrzeszenia naszej wiary, która w dzisiejszym świecie jest zagrożona i z różnych powodów umiera. Ksiądz też szczególnie i  bardzo stanowczo w tym kazaniu, apelował do rodziców i nawiązywał do tego, aby rodzice byli dla swoich dzieci takim wzorcem do naśladowania, żeby wykształtować w dzieciach tą dobrą wiarę, żeby wiara naszych dzieci z biegiem lat nie umarła gdzieś w pogoni za życiem, żeby nie trzeba było jej wskrzesić. To od nas zależy jak się ukształtują serca naszych dzieci i czy będą mieć je otwarte na Boga i dla Niego samego. „Talitha kum...” - „Mówię ci wstań...” , czyli wstań i obudź się człowieku małej wiary, uwierz w Boga i Jego miłość bez miary, niech ku niebu wzniosą się twojego serca sztandary ufności i wleją w nie strumienie wiecznej miłości. Dzisiejszy świat bardzo pochłania człowiek, wiem to też po sobie, że są rzeczy, które odciągają mnie od Boga i wiem też, że muszę z tym walczyć. Jaki ja mam potem dać dzieciom przykład skoro sama nie potrafię się uporać z moimi słabościami jak należy. Rodzice w szczególności mają trudne zadanie na swoich barkach i są w obowiązku tak wychować swoje dzieci, a by one w przyszłości same wiedziały, którą drogą pójść. Rodzice są odpowiedzialni za swoje dzieci do końca swoich dni, a może i nawet dłużej. Wiem, że kiedyś odpowiem za wszystko przed Bogiem, co zrobiłam źle, a czego w ogóle nie zrobiłam, co zaniedbałam, dlatego tak bardzo ważne jest mieć w ogóle tego świadomość i się w miarę szybko otrząsnąć, aby zacząć właściwie robić, aby właściwie żyć, czyli żyć z Bogiem. Tym bardziej, że zaczęły się wakacje i jak co roku powinny być one z Bogiem, a nie od Niego. No nic tą myślę kończę na dziś i życzę Wam wszystkim moi kochani udanych, pięknych, a zarazem spokojnych i błogosławionych wakacji :)

Ja się już pożegnam życząc Wam spokojnej nocki i kolorowych snów ;) Radośnie i ciepło Wam pozdrawiam do serduszka mocno przytulam i buziaki zostawiam :* Trzymajcie się cieplutko i do jutra ;] Dobranoc ;) No jakaś żywsza muza dla Was ;D