czwartek, 2 sierpnia 2012

Być może jeszcze mnie coś spotka dobrego w tym życiu :/

Moi kochani ja dziś tak na krótko, bo nie mam specjalnie nastroju i jestem dziś w bardzo kiepskiej formie duchowej niestety :| Od wczoraj naszły mnie znów jakieś dziwne chandry typu : "jestem beznadziejna, nikt mnie nie potrzebuje, nikt o mnie nie myśli, a ni nie tęskni" etc. Ale najbardziej to chodzi mi o tych z poza rodziny, których bardzo kocham, a którzy jakoś nie pokazują mi, że jednak jestem im potrzebna, ale robią tak, żebym myślała, że nic dla nich nie znaczę, że czasem sobie o mnie przypomną ech... :/ No może tylko mi się tak wydaje, ale jak mam myśleć inaczej, kiedy różne czynniki na to wpływają, jak np: "nie odpisywanie na wiadomości, po mimo, że do innej osoby to jak najbardziej" etc...No, a Wy jak byście się czuli co hmm... ? Nie czulibyście się troszku olani ? Albo sytuacja, kiedy ten ktoś załóżmy ma doła i chcesz mu pomóc, pocieszyć, a on owszem przyjmuje tą pomoc, ale zwraca się do ciebie oschle, gdzie zaś z kolei do innej osoby się uśmiecha i jest miły... No ja rozumiem, że ktoś może nie mieć ochoty na konwersacje, ale z innymi to już tak co nie. I to trochę boli, ale trudno widocznie tak już musi być, ok rozumiem, że nie jestem aż tak bliska i potrzebna, no i muszę się z tym chyba pogodzić, bo inni ludzie inaczej okazują uczucia, a ja znów inaczej i zupełnie inaczej to odbieram, a tak się właśnie dzieje ech... To jest tylko dowodem dla mnie na to co zawsze myślę. Ale już teraz jest wszystko dobrze, choć i tak jakoś dziwnie mimo to się czuję :/ Cóż nie ważne, może jeszcze da się to jakoś wytłumaczyć ;/ A tak w ogóle to dzień dziś miałam taki beznadziejny, że płakać to wolałam w ukryciu, bo nie chciałam, żeby ktoś widział, bo po co miałabym odpowiadać na pytania :/ Dziś dostałam po prostu zwyczajnie po "uszach" no tak, bo jak niby nazwać zjechanie mnie od góry do dołu, bo coś źle robię. No błagam, a kto z nas źle  nie robi i trzeba od razu besztać i wypominać co robiło się źle kilka lat temu, no bez przesady ech... :/ Byłam dziś totalnym strzępkiem nerwów i w totalnym rozpadzie, jak w jakimś chorym układzie. No nic dzień się kończy i dzięki Bogu, bo wiem, że jutro są kolejne i nowe szanse, aby zacząć coś od nowa. Na dziś dzień jednak miałam potworny ból głowy, palący ból w mostku i ciężko mi było jak cholera (sorki za wyrażenie, ale czasem już nie umiem się opanować) i ciężko się oddychało, oczy szczypią i dusi w gardle, ale na szczęście już mniej. No cóż, wiem tylko jedno, że trzeba żyć jakoś dalej i wiem, że to kolejna próba, którą muszę przejść i to bezwarunkowo i bez żadnych ulg, czy bonusów, ale wiem, że dam radę, po prostu muszę ;) A na dodatek czeka mnie tęsknota za osobą bardzo bliską mojemu sercu, która wyjeżdża na 2 tyg. na wczasy :| Nie no masakra, bo nie wiem, czy będzie nam dane się kontaktować przez ten czas, ale jakoś myślę, że dam radę ;/ No cóż na dziś to wszystko, bo tylko chciałam się z Wami podzielić moimi boleściami i tym, że nic nie jest po mojej myśli i tak jakoś się dziwnie dzieje, ale i tak mimo wszystko mam nadzieję :) To ja się już pożegnam życząc Wam spokojnej nocy i kolorowych snów ;) Radośnie i ciepło Was pozdrawiam z darem modlitwy do serduszka mocno przytulam  i buziaki zostawiam :* Dobranoc i do następnego razu ;) I jak zwykle muza do podusi ;]