Witajcie kochani 
:) I jak tam, co tam słychować ? Mam nadzieję, że dobrze żeście spali 
;) Ja się nawet wyspałam i jakieś fajne sny nawet miałam, ale większości z nich nie pamiętam, nie ważne 
;P Dziś tak pięknie się znów zapowiada, że spacerek mam w planach 
:D Tak po za tym to chciałam  dzisiaj powrócić do wczorajszego tematu, do którego tylko nawiązałam. A mianowicie, o sytuacjach rodzinnych, które często bywają bardzo dość przykre, smutne i tragiczne w skutkach niekiedy
 :/ Dzisiejsze realia wskazują na to, że dzieją się przeróżne rzeczy i to często gdzieś niedaleko nas, nieraz nawet całkiem niedaleko, a człowiek zaganiany w natłoku swoich spraw i obowiązków po prostu nie zauważa, lub też i nie chce zauważyć, co się dzieje wokół niego u sąsiadów dajmy na to. A wiecie dlaczego tak się dzieje, ha... no właśnie o tym pisałam już w moich wcześniejszych postach o obojętności na drugiego człowieka. Każdy z nas jest zajęty swoimi sprawami, pochłonięty swoim życiem, że nie zauważa innych, którzy być może często są nieszczęśliwi, którzy cichutko żyją nie przeszkadzając innym, ale i tacy, którzy wołają o pomoc i jakże często są nie słyszani przez otoczenie. Cóż mamy robić w takiej sytuacji hmm...? Przede wszystkim zwolnić w biegu, zatrzymać się na chwilę i wsłuchać się w innych, otworzyć się na innych, a nóż usłyszymy coś bardzo konkretnego, może uda nam się komuś podać rękę, kogoś wesprzeć na duchu, pocieszyć i wyrwać z tzw. 
"dołka
" Ludzie może i mówią, że nie potrzebują, ale każde słowo  typu: 
"nie potrzebuję
", 
"nie chcę
", czy 
"dam se radę
" często jest wołaniem o pomoc. A ilu ludzi po prostu przechodzi obok mówiąc i tłumacząc się
 "to nie moja sprawa
", nie mogę się wtrącać przecież
", 
"to nie moje życie
", czy
 "a co ja nie mam swoich problemów?
" itp. Niestety takie są realia i takie jest dzisiejsze społeczeństwo. Ręce czasami opadają jak się takie coś słyszy, totalna znieczulica. A co mówi o miłości w rodzinie Bł. Jan Paweł II to zaraz Wam przytoczę, bo dziś będzie zamiast opowiadania kilka słów właśnie naszego śp. ojca Św. Zapraszam do poczytania, bo w dzisiejszych czasach rodzina jest bardzo zagrożona niestety 
:( Ja się tym stwierdzeniem już pożegnam, życząc Wam miłego i błogosławionego dzionka i miłej, acz pouczającej lektury 
;)
  | 
♥ Od prawdziwej miłości  
wszystko się zaczyna 
Bo Tylko w Bogu silna i  
szczęśliwa jest  rodzina ♥ 
(~ anonim A. ~ ) | 
 (Bł. Jan Paweł II) Rodzina drogą Kościoła : 
Pośród tych wielu dróg rodzina jest drogą pierwszą i z wielu względów najważniejszą. Jest drogą powszechną, pozostając za każdym razem drogą szczególną, jedyną i niepowtarzalną, tak jak niepowtarzalny jest każdy człowiek. Rodzina jest tą drogą, od której nie może on się odłączyć. Wszak normalnie każdy z nas w rodzinie przychodzi na świat, można więc powiedzieć, że rodzinie zawdzięcza sam fakt bycia człowiekiem. A jeśli w tym przyjściu na świat oraz we wchodzeniu w świat człowiekowi brakuje rodziny, to jest to zawsze wyłom i brak nad wyraz niepokojący i bolesny, który potem ciąży na całym życiu. Tak więc Kościół ogarnia swą macierzyńską troską wszystkich, którzy znajdują się w takich sytuacjach, ponieważ dobrze wie, że rodzina spełnia funkcję podstawową. Wie on ponadto, iż człowiek wychodzi z rodziny, aby z kolei w nowej rodzinie urzeczywistnić swe życiowe powołanie. Ale nawet kiedy wybiera życie w samotności — to i tutaj rodzina pozostaje wciąż jak gdyby jego egzystencjalnym horyzontem jako ta podstawowa wspólnota, na której opiera się całe życie społeczne człowieka w różnych wymiarach aż do najrozleglejszych. Czyż nie mówimy również o „rodzinie ludzkiej”, mając na myśli wszystkich na świecie żyjących ludzi?
Rodzina bierze początek w miłości, jaką Stwórca ogarnia stworzony świat, co wyraziło się już „na początku”, w Księdze Rodzaju (1,1), a co w słowach Chrystusa w Ewangelii znalazło przewyższające wszystko potwierdzenie: „Tak [...] Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3,16). Syn Jednorodzony, współistotny Ojcu, „Bóg z Boga i Światłość ze Światłości”, wszedł w dzieje ludzi poprzez rodzinę: „przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem. Ludzkimi rękoma pracował, [...] ludzkim sercem kochał, urodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, we wszystkim do nas podobny oprócz grzechu”3. Skoro więc Chrystus „objawia się w pełni człowieka samemu człowiekowi”4, czyni to naprzód w rodzinie i poprzez rodzinę, w której zechciał narodzić się by wzrastać. Wiadomo, że Odkupiciel znaczną część swego życia pozostawał w ukryciu nazaretańskim, będąc „posłusznym” (por. Łk 2,51) jako „Syn Człowieczy” swej Matce Maryi i Józefowi cieśli. Czyż to synowskie „posłuszeństwo” nie jest już pierwszym wymiarem posłuszeństwa Ojcu „aż do śmierci” (Flp 2,8), przez które odkupił świat?
Tak więc Boska tajemnica Wcielenia Słowa pozostaje w ścisłym związku z ludzką rodziną. Nie tylko z tą jedną, nazaretańską, ale w jakiś sposób z każdą rodziną, podobnie jak Sobór Watykański II mówi, że Syn Boży przez swoje Wcielenie „zjednoczył się jakoś z każdym człowiekiem”5. Kościół, idąc za Chrystusem, który „przyszedł” na świat, „aby służyć” (Mt 20,28), uważa służbę rodzinie za jedno ze swych najistotniejszych zadań — i w tym znaczeniu zarówno człowiek, jak i rodzina są „drogą Kościoła”. 

Dobra to tyle na teraz i życzę Wam cudownego dnia, a słoneczko niech Wam radość da 
:D Pozdrawiam radośnie i ciepło 
:) Do zobaczenia 
;)  Pa buziaczki ślę i przytulam mocno 
;* Trzymajcie się cieplutko 
;)