Katolik powinien być „W, W, W”:
W~ jak wytrwały, czyli brnący w stronę Boga, czyli do pogłębiania swojej wiary, po mimo przeciwności losu i się nie zachwieje,
W~ jak wierny, czyli nie dający się zwieść złu na złą drogę i trwać zawsze przy Bogu jak żołnierz stojący na straży i broniący swojej wiary w Boga,
W~ jak wiarygodny, czyli dający swoim przykładem świadectwo wiary i prawdy o Bogu. Przede wszystkim nie bojący się mówić o Nim i o swojej wierze, nie wstydzić się, co jest w dzisiejszych czasach największym z problemów (większości mianujących się katolikami) współczesnych ludzi niestety.
Potem opowiedział świetną anegdotkę o zaufaniu do Opatrzności Bożej i jak dla mnie bardzo pouczającą. Postaram się ją opisać i mam nadzieję, że pamiętam ją całą i dokładnie, bo u mnie z pamięcią krucho, no wiecie starość nie radość ;P
...DROGI MOJE SĄ NAD WASZYMI DROGAMI A MYŚLI MOJE NAD WASZYMI MYŚLAMI... (~ Jezus Chrystus ~) |
Wniosek z tego jest następujący i to nie tylko dla tej zakonnicy, ale dla wszystkich ludzi wierzących tj. należy całkowicie zaufać Opatrzności Bożej, że jak o coś się modlisz, to wierz w to, że to dostaniesz, a przede wszystkim w to, że Bóg nigdy nie zostawi Cię w potrzebie. Dokładnie tak i wiecie co, ja doświadczyłam tego wiele razy jak i na własnej skórze tak i teraz w rodzinie, heh nawet do dziś dzień ;] I to jest na prawdę piękne, to, że zawsze ma się nadzieję kiedy się coś dzieje i kiedy wydaje się, że już jest całkiem do bani, to nagle cud się stanie :) Dobrze by było nam się też zastanowić jaka jest nasza wiara, czy podobna to tegoż kartofla, na wpół obumierająca i więdnąca, czy może całkiem żywa i dojrzewająca hmmm...? Warto się zastanowić, czy oddajemy siebie Bogu tylko w jednej połowie wierzący, czy może w całości wiarą kwitnący ;) Bogu podoba się jak człowiek wierzy jednak całą sobą, zarówno duchem jak i ciałem...
I tą myślą kończę na dziś moje refleksje i muszę odpocząć, bo cały dzień wojowałam ze słoikami tzn. robiłam kompoty na zimę z czereśni i wiśni, a potem będę robić ze śliwek jak już będą dojrzałe ;] Bo jak się ma ogród gdzie rosną drzewa owocowe, no to byłby grzechem nie zrobić przetworów na zimę, pomijając fakt, że do żołądka pójdzie również znaczna ilość, bo to też byłby grzech dać wszystko na kompoty i nie zjeść ;D Kończę na dziś, bo jestem zmęczona, ale obiecuję i sobie jak i Wam, że jak wszystko uporządkuję, to będę częściej tu zaglądać, ale na razie roboty nie ma końca ;P Jest jak jest i co poradzić jak czas mnie ogranicza niestety ;/ Dobra już nie przynudzam tylko jeszcze dla Was jakaś fajna muza :], bo dawno nic tu nie wrzucałam, ale się zreflektowałam ;P No nic lecę i zapalę też zapachową świecę :D Trzymajcie się cieplutko, a ja dobranoc mówię Wam na uszko :) Radośnie i ciepło Was pozdrawiam mocno do serduszka przytulam i buziaki zostawiam :* Do jutra, postaram się, bo muszę skończyć jeszcze te nieszczęsne słoiki ;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz