wtorek, 26 czerwca 2012

Czy wiara nasza jest jak ziemniak, który jest w połowie zdrowy, a w drugiej połowie zgnity ???

Witajcie kochani wieczorkiem ;]  Dawno tu nie zaglądałam, ale bardzo dużo spraw na głowie miałam ;P Niestety za to czasu o wiele, wiele mniej ;/  W niedzielę 24.06 w naszym kościele mieliśmy piękną uroczystość, tj. jubileusz 50lecia kapłaństwa naszego proboszcza, bardzo fajnego zresztą proboszcza ;D I na tej mszy (o godz. 10:00) kazanie głosił jeden z współpracujących z naszą parafią franciszkanin, który pięknie mówił o naszej wierze i o nas katolikach. I tak , to co z tego zapamiętałam to było parę ważnych rzeczy. A mianowicie trzy znaczące litery „W, W, W”, heh, na pewno się zastanawiacie co to ;P Ale nie to nie początek adresu jakiejś strony internetowej tylko trzy pierwsze litery charakteryzujące każdego dobrego katolika czyli.:

Katolik powinien być „W, W, W”:

W~ jak wytrwały, czyli brnący w stronę Boga, czyli do pogłębiania  swojej wiary, po mimo przeciwności losu i się nie zachwieje,
W~ jak wierny, czyli nie dający się zwieść złu na złą drogę i trwać zawsze przy Bogu jak żołnierz stojący na straży i broniący swojej wiary w Boga,
W~ jak wiarygodny, czyli dający swoim przykładem świadectwo wiary i prawdy o Bogu. Przede wszystkim nie bojący się mówić o Nim i o swojej wierze, nie wstydzić się, co jest w dzisiejszych czasach największym z problemów (większości mianujących się katolikami) współczesnych ludzi niestety.

Potem opowiedział świetną anegdotkę o zaufaniu do Opatrzności Bożej i jak dla mnie bardzo pouczającą. Postaram się ją opisać i mam nadzieję, że pamiętam ją całą i dokładnie, bo u mnie z pamięcią krucho, no wiecie starość nie radość ;P

...DROGI MOJE SĄ
NAD WASZYMI DROGAMI
A MYŚLI MOJE NAD
WASZYMI MYŚLAMI...

(~ Jezus Chrystus ~)
„W pewnym miasteczku znajdował się klasztor sióstr zakonnych (nazwa tego zakonu oczywiście mi uleciała ;P), które codziennie walczyły o byt dla swoich podopiecznych, aby zapewnić im w miarę normalne życie, a przede wszystkim strawę. Któregoś dnia stwierdziły, że już nie mają nic do jedzenia, prócz kartofli i nie wiedziały co zrobić, gdzie szukać. Myślały długo, i w końcu jedna powiedziała, że można by spróbować pozostawić jednego kartofla przy figurze św. Józefa, bo ona wierzy, że być może akurat to coś da. Jedne siostry patrzyły na nią trochę zdziwione, inne zaś z lekkim uśmieszkiem i myślały dalej jak zdobyć jedzenie. W końcu przełożona sióstr powiedziała do tej od "kartofla, że jak ona chce to niech sobie go położy po tą figurę i tak nie mają nic do stracenia. Następnego dnia przejeżdżał oddział wojska z furmanką zgniłych ziemniaków z zapytaniem, czy nie zechciałby siostry tych ziemniaków, a nóż znajdą się wśród tych zgniłych jakieś zdrowe i zjadliwe. Siostry się oczywiście zgodziły, bo to było dla nich wybawieniem. Gdy tak wybierały zdrowe ziemniaki od tych zgniłych to się okazało, że było ich połowę i połowę zgniłych. Przełożona zawołała tą siostrę, która miała zanieść kartofla pod figurę św. Józefa, czy ona aby  jednak tak zrobiła jak zamierzała. Zakonnica ta odrzekła, że tak, że zaniosła tam ziemniaka. Przełożona była zdumiona, ale zapytała też, czy aby ten ziemniak był na wpół zgniły. Zakonnica przytaknęła zawstydzona, a na to powiedziała jej przełożona, że następnym razem niech położy dobrego ziemniaka i żeby nie było jej szkoda.”

Wniosek z tego jest następujący i to nie tylko dla tej zakonnicy, ale dla wszystkich ludzi wierzących tj. należy całkowicie zaufać Opatrzności Bożej, że jak o coś się modlisz, to wierz w to, że to dostaniesz,  a przede wszystkim w to, że Bóg nigdy nie zostawi Cię w potrzebie. Dokładnie tak i wiecie co, ja doświadczyłam tego wiele razy jak i na własnej skórze tak i teraz w rodzinie, heh nawet do dziś dzień ;] I to jest na prawdę piękne, to, że zawsze ma się nadzieję kiedy się coś dzieje i kiedy wydaje się, że już jest całkiem do bani, to nagle cud się stanie :) Dobrze by było nam się też zastanowić jaka jest nasza wiara, czy podobna to tegoż kartofla, na wpół obumierająca i więdnąca, czy może całkiem żywa i dojrzewająca hmmm...? Warto się zastanowić, czy oddajemy siebie Bogu tylko w jednej połowie wierzący, czy może w całości wiarą kwitnący ;) Bogu podoba się jak człowiek wierzy jednak całą sobą, zarówno duchem jak i ciałem...

I tą myślą kończę na dziś moje refleksje i muszę odpocząć, bo cały dzień wojowałam ze słoikami tzn. robiłam kompoty na zimę z czereśni i wiśni, a potem będę robić ze śliwek jak już będą dojrzałe ;] Bo jak się ma ogród gdzie rosną drzewa owocowe, no to byłby grzechem nie zrobić przetworów na zimę, pomijając fakt, że do żołądka pójdzie również znaczna ilość, bo to też byłby grzech dać wszystko na kompoty i nie zjeść ;D Kończę na dziś, bo jestem zmęczona, ale obiecuję i sobie jak i Wam, że jak wszystko uporządkuję, to będę częściej tu zaglądać, ale na razie roboty nie ma końca ;P Jest jak jest i co poradzić jak czas mnie ogranicza niestety ;/ Dobra już nie przynudzam tylko jeszcze dla Was jakaś fajna muza :], bo dawno nic tu nie wrzucałam, ale się zreflektowałam ;P No nic lecę i zapalę też zapachową świecę :D Trzymajcie się cieplutko, a ja dobranoc mówię Wam na uszko :) Radośnie i ciepło Was pozdrawiam mocno do serduszka przytulam i buziaki zostawiam :* Do jutra, postaram się, bo muszę skończyć jeszcze te nieszczęsne słoiki ;]






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz