Myśl na dziś: ACH,
ŻYCIE BYŁOBY PROSTSZE BEZ ZŁA, ALE NA DOBRĄ SPRAWĘ CO TO DA. JAKIE BY
BYŁO ŻYCIE BEZ CIERPIENIA, A PRZEZ ZŁO ŚWIAT I TAK NA DOBRE SIĘ ZMIENIA.
PRZEZ CIERPIENIE JEST SIĘ BLISKO BOGA, BO TO ON NAS W SWOICH RAMIONACH
CHOWA. TYLKO W BOGU JESTEŚ WYJĄTKOWY NIE SPADNIE CI WŁOS Z GŁOWY.
MYŚLISZ O BOGU I DZIEŃ I W NOCY, KIEDY OTWIERASZ I ZAMYKASZ OCZY. BOGU
ODDAJĘ W OPIEKĘ SWĄ DUSZĘ I JUŻ SIĘ O NIC NIE MARTWIĘ, NIE MUSZĘ. (~
anonim A.~)
Blog ten jest poświęcony przede wszystkim rodzinom, a szczególnie rodzinom silnym miłością, czyli silnym Bogiem. Ale i też dla rodzin, którym brakuje tej miłości. I jak sama jego nazwa wskazuje dotyczy on Wiary, nadziei i miłości :) Wierzę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie dlatego bardzo serdecznie zapraszam do odwiedzania i czytania ;) Radośnie i ciepło pozdrawiam wszystkich odwiedzających z darem modlitwy życząc Bożego błogosławieństwa na każdy dzień =) 😇😊😇
wtorek, 28 lutego 2012
Czy sny mają jakiekolwiek znaczenie?, czy trzeba się nimi przejmować? hmm..., kto to wie, ale dziwne sny są ;/
Dzieńdoberek :) Jak tam? Co tam u Was słychać? U mnie tak nijako, ale dziś nie mam postu więc mogę jeść normalnie :D Też mam się z czego cieszyć co ;p, ale radocha jest no co ;D Chociaż tego mi nikt przynajmniej nie zabierze heheh ;D,
chyba... No nic mam nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie lepszy (zawsze
taką mam nadzieję) od poprzedniego, ale przynajmniej od dzisiejszego
snu na pewno ;/ DZIWNY SEN ~ Dziś miałam znów dziwny sen
i rano zaraz jak wstałam to go od razu zapisałam. Otóż śniło mi się, że
gdzieś szłam z dziećmi, chyba przez jakieś pole zarośnie wysokimi
trawami, ale nie wiem dokąd tak żeśmy szli. Pamiętam, że szli za nami,
czy obok nas jeszcze jacyś nie znani mi kompletnie ludzie, ale mniejsza z
tym. Gdy tak szłam to słyszałam gdzieś w oddali jakby lecące odrzutowce
(czy coś takiego) i zbliżające się helikoptery. Nie było to dla mnie
nic dziwnego, bo zawsze czasem jakieś latały, jednak zauważyłam na
niebie coś dziwnego i wszyscy też to widzieli. Coś jakby klucze ptaków,
ale to nie były ptaki, ale jakieś migoczące się w słońcu punkciki, które
ułożone były na kształt meduzy. Było to cudowne zjawisko i wszyscy się
nim zachwycaliśmy, aż do pewnego momentu. No tak, bo jakby mogło być
inaczej. W jednej chwili to coś, ten klucz spadł gdzieś dalej (jakiś 1km
od nas,nie jestem pewna, ale było to widać) nagle na ziemię i wybuchł.
Tak po prostu wybuchł, ale dopiero potem się zorientowaliśmy o co w tym
wszystkim chodzi, kiedy zaczęły nadlatywać następne takie same. I tak
samo jak byliśmy zauroczeni tym zjawiskiem, to tak samo zaczęliśmy
uciekać w popłochu. Były to jakieś dziwnie skonstruowane bomby, które
wiadomo po co były zrobione i w jakim celu. Pierwsza moja myśl, była
złapać dzieci i w nogi. Powiedziałam do wszystkich, że oni będą przede
wszystkim atakować tylko tereny zamieszkałe, więc budynki, bloki i nasze
domy, dlatego tam nie mamy już po co wracać. Doszliśmy gdzieś nas skraj
tego pola i ukrywaliśmy się, ale nie wiem jak długo, bo sen się
skończył. Kurcze dziwne to przyznam i przerażające zarazem i nie wiem na prawdę co mam o tym
myśleć, choć już dawno, dawno temu śniło mi się też coś podobnego, ale
tamten sen był o wiele gorszy, i może go kiedyś opiszę, ale jak sobie go
całkiem przypomnę :) No nic jak zwykle dodam jakiś mój wierszyk, ale nie wiem jeszcze jaki wybrać, więc pewni postawię na chybił trafił ;p
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz