Moi kochani ja dziś tak na krótko wpadłam się przywitać i zaraz idę śpikać, bo zmęczona jestem ;/ Niedawno wróciłam z koncertu zespołu, o którym wczoraj Wam pisałam, czyli Full Power Spirit :D Świetny zespół i opiszę Wam jutro jak było, bo dziś nie dam rady niestety, a jutro będę miała więcej czasu ;) Jedno co mogę tylko powiedzieć, że było ekstra :D Zostawię Wam dziś jedną z ich piosenek i wiem, że na pewno nie każdemu przypadnie do gustu, ale jest to mimo wszystko na chwałę Bożą i to jest najważniejsze :) Dobra to ja lecę, a Wam życzę miłej, spokojnej nocy i kolorowych snów ;) Radośnie pozdrawiam radość serduszka Wam zostawiam i buziaki zostawiam :*Dobranoc i do jutra ;) Śpijcie dobrze :)
Blog ten jest poświęcony przede wszystkim rodzinom, a szczególnie rodzinom silnym miłością, czyli silnym Bogiem. Ale i też dla rodzin, którym brakuje tej miłości. I jak sama jego nazwa wskazuje dotyczy on Wiary, nadziei i miłości :) Wierzę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie dlatego bardzo serdecznie zapraszam do odwiedzania i czytania ;) Radośnie i ciepło pozdrawiam wszystkich odwiedzających z darem modlitwy życząc Bożego błogosławieństwa na każdy dzień =) 😇😊😇
sobota, 31 marca 2012
Kiedy uważasz, że jesteś „NIKIM”, mimo iż inni mówią ci, że jesteś wartościową osobą, wartą kochania ;/ Zazwyczaj bardzo trudno nam w to uwierzyć niestety, ale tak już jest ;/
Witajcie kochani :) I jak się dziś miewacie ? Ja nadal chora, ale jakoś się trzymam, bo wyjścia nie mam ;P Ale tak poza tym jest ok, tylko jakoś mnie znów napadły myśli, że jestem, no wiecie „NIKIM”, że jestem po prostu do „BANI” i do „KITU” i takie tam :( No masakra nie wiem, czemu tak się dzieje, może przez tą chorobę, a może tak jakoś to wraca czasami, tylko czemu? Są osoby z poza rodziny, które próbują mi mówić, że jest inaczej, ale jakoś trudno tak w to uwierzyć i płakać mi się chce, bo nie ma ze mnie żadnego pożytku, choć być może i jest inaczej, ale ja tego po prostu nie czuję i tyle :/ Może przyjdzie taki czas, że się o tym osobiście przekonam, ale póki co będę się dalej zastanawiać nad swoją osobą ;P Może i jest mi źle, może i mam chwile zwątpienia, ale zawsze mimo to nie zapominam zajrzeć tu do Was, bo tak jakoś tu odchodzą moje wszystkie bolączki ;D I tu czuję się dobrze i cieszę się, że mogę tu być każdego dnia ;) Ja dziś tak na krótko, bo mam jak zwykle dużą robótkę, ale zostawię Wam dziś jakieś opowiadanko :D Żegnam się z Wami i życzę miłej lekturki na dzień dzisiejszy ;) To do zobaczenia i trzymajcie się cieplutko mimo iż na dworze zimniutko ;) To pa radośnie i ciepło Was pozdrawiam, do serduszka mocno przytulam i buziaki zostawiam :* Życzę Wam pięknego dzionka, aż do zachodu słonka ;D
Dawno, dawno temu na oceanie istniała wyspa, która zamieszkiwały emocje, uczucia oraz ludzkie cechy - takie jak: dobry humor, smutek, mądrość, duma a wszystkich razem łączyła miłość. Pewnego dnia mieszkańcy wyspy dowiedzieli się, że niedługo wyspa zatonie.
Przygotowali swoje statki do wypłynięcia w morze, aby na zawsze opuścić wyspę.
Tylko miłość postanowiła poczekać do ostatniej chwili. Gdy pozostał tylko maleńki skrawek lądu
Przygotowali swoje statki do wypłynięcia w morze, aby na zawsze opuścić wyspę.
Tylko miłość postanowiła poczekać do ostatniej chwili. Gdy pozostał tylko maleńki skrawek lądu
- miłość poprosiła o pomoc.
Pierwsze podpłynęło Bogactwo na swoim luksusowym jachcie.
Miłość zapytało:
Bogactwo,czy możesz mnie uratować?
Niestety nie.Pokład mam pełen złota,srebra i kosztowności.Nie mam tam już miejsca dla ciebie. - Odpowiedziało Bogactwo.
Druga podpłynęła Duma swoim czteromasztowcem.
- Dumo zabierz mnie ze sobą! - Poprosiła miłość.
Niestety nie mogę cię wziąć!
Na moim statku wszystko jest uporządkowane,a ty mogłabyś mi to popsuć...-odpowiedziała Duma i z dumą podniosła piękne żagle.
Na zbutwiałej łódce podpłyną Smutek.
- Smutku, zabierz mnie z sobą! - poprosiła Miłość,
Och , Miłość, ja jestem tak smutny, że chce pozostać sam
Odrzekł Smutek i smutnie powiosłował w dal.
Dobry humor przepłynął obok miłości,nie zauważając jej, bo był taki rozbawiony, że nie słyszał nawet wołania o pomoc.
Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu...
Nagle Miłość usłyszała:
- Chodź! Zabiorę cię ze sobą! - powiedział nieznajomy starzec. Miłość była tak szczęśliwa i tak wdzięczna za uratowanie życia, że zapomniała zapytać kim jest jej wybawca.
Miłość bardzo chciała się dowidzieć kim jest ten tajemniczy starzec.
Zwróciła się o poradę do Wiedzy.
-Powiedz mi proszę, kto mnie uratował?
-To był Czas. - Odpowiedziała Wiedza.
-Czas?- zdziwiła się Miłość. - Dlaczego Czas mi pomógł?
Tylko Czas rozumie, jak ważnym uczuciem w Życiu każdego Człowieka jest Miłość.
-Odrzekła Wiedza.
Pierwsze podpłynęło Bogactwo na swoim luksusowym jachcie.
Miłość zapytało:
Bogactwo,czy możesz mnie uratować?
Niestety nie.Pokład mam pełen złota,srebra i kosztowności.Nie mam tam już miejsca dla ciebie. - Odpowiedziało Bogactwo.
Druga podpłynęła Duma swoim czteromasztowcem.
- Dumo zabierz mnie ze sobą! - Poprosiła miłość.
Niestety nie mogę cię wziąć!
Na moim statku wszystko jest uporządkowane,a ty mogłabyś mi to popsuć...-odpowiedziała Duma i z dumą podniosła piękne żagle.
Na zbutwiałej łódce podpłyną Smutek.
- Smutku, zabierz mnie z sobą! - poprosiła Miłość,
Och , Miłość, ja jestem tak smutny, że chce pozostać sam
Odrzekł Smutek i smutnie powiosłował w dal.
Dobry humor przepłynął obok miłości,nie zauważając jej, bo był taki rozbawiony, że nie słyszał nawet wołania o pomoc.
Wydawało się, że Miłość zginie na zawsze w głębiach oceanu...
Nagle Miłość usłyszała:
- Chodź! Zabiorę cię ze sobą! - powiedział nieznajomy starzec. Miłość była tak szczęśliwa i tak wdzięczna za uratowanie życia, że zapomniała zapytać kim jest jej wybawca.
Miłość bardzo chciała się dowidzieć kim jest ten tajemniczy starzec.
Zwróciła się o poradę do Wiedzy.
-Powiedz mi proszę, kto mnie uratował?
-To był Czas. - Odpowiedziała Wiedza.
-Czas?- zdziwiła się Miłość. - Dlaczego Czas mi pomógł?
Tylko Czas rozumie, jak ważnym uczuciem w Życiu każdego Człowieka jest Miłość.
-Odrzekła Wiedza.
Coś słodkiego dla Was na dziś :D Smacznego ;) |
piątek, 30 marca 2012
Chorować w Weekend?, no też się da, a co ;P
Człowiek współczesny tak bardzo potrzebuje nadziei. (Bł. Jan Paweł II )
Witajcie kochani w piątkowy dzionek :) I jak tam, jak się macie?, bo mam nadzieję, że mimo tej wstrętnej pogody macie się świetnie, a nie to co ja wrrr... Cała tonę w chusteczkach, psikam, kaszlę, jestem słaba i nie do życia kompletnie ach... Ale co zrobić widocznie taki mój los niestety. No nic dodam dziś znów wypowiedzi Bł. Jana Pawła II o nadziei, a jako, że jestem chora to też o chorobie i cierpieniu :) To trzymajcie się cieplutko w takim bądź razie i życzę Wam dużo zdrówka jak i miłego, spokojnego i uroczego dnia :) Radośnie i ciepło pozdrawiam, radość serduszka i buziaki zostawiam :* Do zobaczenia kochani i do wieczora =) Przytulam Was bardzo mocno ;)
Drodzy ludzie chorzy, zajmujecie szczególne miejsce we wspólnocie Kościoła. Cierpienie, którego doznajcie, i pragnienie odzyskania zdrowia kształtują w was szczególną wrażliwość na wartość nadziei. Wstawiennictwu Maryi powierzam wasze pragnienie zdrowia cielesnego i duchowego, zachęcając was, byście rozjaśnili je i wzbogacili teologalną cnotą nadziei, która jest darem Chrystusa.
Nadzieja pomoże wam nadać nowy sens cierpieniu, przekształcając je w drogę zbawienia, w sposobność do ewangelizacji i do udziału w odkupieniu. Cierpienie bowiem „może mieć dla człowieka i dla samego społeczeństwa także znaczenie pozytywne, gdyż może stać się formą uczestniczenia w zbawczym cierpieniu Chrystusa i w radości Jego zmartwychwstania, a więc siłą, która uświęca i buduje Kościół”. Wasze doświadczenie cierpienia, wzorowane na Chrystusie i przeniknięte obecnością Ducha Świętego, będzie głosić zwycięską moc Zmartwychwstania. [...].
Wzywam społeczność kościelną i cywilną, by niosły pomoc w trudnych sytuacjach, w jakich znajduje się wiele rodzin, dźwigających ciężar kogoś bliskiego; zarazem jednak przypominam, że Chrystusowy nakaz nawiedzania chorych skierowany jest przede wszystkim do krewnych osoby dotkniętej cierpieniem. Opieka nad chorym członkiem rodziny sprawowana z miłością i poświęceniem oraz wspomagana wiarą, modlitwą i sakramentami może stać się niezastąpioną formą terapii dla samego chorego, dla wszystkich zaś okazją do odkrycia cennych wartości humanistycznych i duchowych. [...].
Inaczej niż ci, którzy „nie mają nadziei” (1 Tes 4, 13), chrześcijanin wie, że czas cierpienia pozwala doświadczyć nowego życia i łaski zmartwychwstania. To przekonanie wyraża przez leczenie chorób, przez troskę o chorych i opiekę nad nimi, przez udział w Życiu Chrystusa, do którego ma dostęp przez modlitwę i sakramenty. Czyż opieka nad człowiekiem chorym i umierającym, pomoc okazywana „człowiekowi zewnętrznemu”, bliskiemu już kresu, aby „człowiek wewnętrzny” mógł się odnawiać każdego dnia (por. 2 Kor 4, 16), nie jest uczestnictwem w tym „procesie zmartwychwstania”, który Chrystus zainicjował w dziejach ludzkości przez misterium paschalne i które urzeczywistni się w pełni na końcu czasów? Czyż nie na tym polega „obrona tej nadziei” (por. 1 P 3, 15), która została nam dana? Każda łza jest już zwiastowaniem czasów ostatecznych zapowiedzią ostatecznej pełni (por. Ap 21, 4 i Iz 25, 8).
Świadoma tego wspólnota chrześcijańska opiekuje się czynnie chorymi i zabiega o wzrost jakości życia współpracując w tym z wszystkimi ludźmi dobrej woli. Tę trudną misję w służbie człowieka pełni zarówno przez dialog z siłami, które reprezentują inne wizje moralności, dialog nacechowany szacunkiem, ale i wiernością własnym poglądom, przez czynny udział w kształtowaniu prawodawstwa chroniącego środowisko naturalne, przez poparcie dla sprawiedliwego rozdziału środków ochrony zdrowia, przez rozwijanie solidarności między narodami bogatymi a ubogimi.
Wielkość i godność człowieka polega na tym, że jest on dzieckiem Bożym i został powołany, by żyć w głębokim zjednoczeniu z Chrystusem. Ten udział w Jego życiu wiąże się z uczestnictwem w Jego cierpieniu. Najbardziej niewinny z ludzi — Bóg, który stał się człowiekiem — był mężem boleści, który wziął na siebie ciężar naszych win i grzechów. Gdy On oznajmia uczniom, że Syn Boży będzie musiał wiele wycierpieć, że zostanie ukrzyżowany i zmartwychwstanie trzeciego dnia, uprzedza ich zarazem, że jeśli ktoś chce iść za Nim, musi zaprzeć się samego siebie, wziąć swój krzyż na każdy dzień i naśladować Go (por. Łk 9, 22 n.). Istnieje zatem głęboka więź między krzyżem Chrystusa — który jest symbolem najwyższego cierpienia i ceną naszej prawdziwej wolności — a naszymi boleściami, cierpieniami, udrękami, zgryzotami i utrapieniami, które mogą ciążyć nad naszą duszą albo nękać nasze ciało. Cierpienie przemienia się i sublimuje, gdy człowiek jest świadom bliskości i solidarności Boga w takich chwilach. To właśnie przekonanie daje wewnętrzny pokój i duchową radość, jakich doznaje człowiek, który cierpiąc, ofiarowuje wielkodusznie swój ból jako „ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną” (Rz 12, 1). Kto przyjmuje taką postawę w cierpieniu, nie jest ciężarem dla innych, ale swoim cierpieniem przyczynia się do zbawienia wszystkich. Cierpienie, choroba i mroczne momenty ludzkiego życia, widziane w tej perspektywie, zyskują głęboki wymiar i wręcz stają się źródłem nadziei.
Rola chorych w świecie i w Kościele nie jest bynajmniej bierna.
Męka Chrystusa na krzyżu nadała cierpieniu sens zupełnie nowy, wewnętrznie je przekształciła. Wprowadziła w ludzkie dzieje, które są dziejami grzechu, cierpienie bez winy, podjęte wyłącznie z miłości. To jest cierpienie, które otwiera drzwi nadziei na wyzwolenie, na ostateczne wyrwanie „ościenia”, który rozdziera ludzkość. Jest to cierpienie, które pali i pochłania zło ogniem miłości i wyprowadza nawet z grzechu wielorakie owoce dobra.
Podjąć wymagania Ewangelii, to znaczy przyznać się do całego swojego człowieczeństwa, zobaczyć jego piękno zamierzone przez Boga samego, zobaczyć prawdę wszystkich ludzkich słabości w świetle mocy Boga samego: „Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga” (Łk 18, 27).
Tych dwóch wymiarów nie można od siebie oddzielać: wymagań moralności, jakie Bóg stawia człowiekowi, oraz wymagań zbawczej miłości, czyli łaski, które ten Bóg postawił poniekąd sobie samemu, bo czymże innym jest Chrystusowe odkupienie, jeśli nie tym właśnie? Bóg chce zbawienia człowieka, chce spełnienia człowieczeństwa według tej miary, jaką On sam w nich zamierzył, i Chrystus miał prawo powiedzieć, że ciężar, który On nakłada, jest słodki, a brzemię w gruncie rzeczy jest lekkie (por. Mt 11, 30).
Jest rzeczą bardzo ważną, ażeby przekroczyć próg nadziei, nie zatrzymywać się przed nim, ale pozwolić się prowadzić. Myślę, że do tego odnoszą się też słowa Cypriana Norwida, który tak określał najgłębszą zasadę chrześcijańskiej egzystencji: „A... gdyby to nie z krzyżem Zbawiciela za s o b ą, ale ze swoim za Zbawicielem szło się...”.
~ Bł. Jan Paweł II ~
Człowiek współczesny tak bardzo potrzebuje nadziei. Człowiek na tej polskiej ziemi tak bardzo potrzebuje nadziei.
Co to jest nadzieja? Co ona znaczy? Znaczy: „Nie daj się zwyciężać złu, ale zło dobrem zwyciężaj!” (Rz 12, 21). Zło można zwyciężać. To jest właśnie siła nadziei.
Co to jest nadzieja? Co ona znaczy? Znaczy: „Nie daj się zwyciężać złu, ale zło dobrem zwyciężaj!” (Rz 12, 21). Zło można zwyciężać. To jest właśnie siła nadziei.
Częstochowa, 12 czerwca 1987
Drodzy ludzie chorzy, zajmujecie szczególne miejsce we wspólnocie Kościoła. Cierpienie, którego doznajcie, i pragnienie odzyskania zdrowia kształtują w was szczególną wrażliwość na wartość nadziei. Wstawiennictwu Maryi powierzam wasze pragnienie zdrowia cielesnego i duchowego, zachęcając was, byście rozjaśnili je i wzbogacili teologalną cnotą nadziei, która jest darem Chrystusa.
Nadzieja pomoże wam nadać nowy sens cierpieniu, przekształcając je w drogę zbawienia, w sposobność do ewangelizacji i do udziału w odkupieniu. Cierpienie bowiem „może mieć dla człowieka i dla samego społeczeństwa także znaczenie pozytywne, gdyż może stać się formą uczestniczenia w zbawczym cierpieniu Chrystusa i w radości Jego zmartwychwstania, a więc siłą, która uświęca i buduje Kościół”. Wasze doświadczenie cierpienia, wzorowane na Chrystusie i przeniknięte obecnością Ducha Świętego, będzie głosić zwycięską moc Zmartwychwstania. [...].
Wzywam społeczność kościelną i cywilną, by niosły pomoc w trudnych sytuacjach, w jakich znajduje się wiele rodzin, dźwigających ciężar kogoś bliskiego; zarazem jednak przypominam, że Chrystusowy nakaz nawiedzania chorych skierowany jest przede wszystkim do krewnych osoby dotkniętej cierpieniem. Opieka nad chorym członkiem rodziny sprawowana z miłością i poświęceniem oraz wspomagana wiarą, modlitwą i sakramentami może stać się niezastąpioną formą terapii dla samego chorego, dla wszystkich zaś okazją do odkrycia cennych wartości humanistycznych i duchowych. [...].
Inaczej niż ci, którzy „nie mają nadziei” (1 Tes 4, 13), chrześcijanin wie, że czas cierpienia pozwala doświadczyć nowego życia i łaski zmartwychwstania. To przekonanie wyraża przez leczenie chorób, przez troskę o chorych i opiekę nad nimi, przez udział w Życiu Chrystusa, do którego ma dostęp przez modlitwę i sakramenty. Czyż opieka nad człowiekiem chorym i umierającym, pomoc okazywana „człowiekowi zewnętrznemu”, bliskiemu już kresu, aby „człowiek wewnętrzny” mógł się odnawiać każdego dnia (por. 2 Kor 4, 16), nie jest uczestnictwem w tym „procesie zmartwychwstania”, który Chrystus zainicjował w dziejach ludzkości przez misterium paschalne i które urzeczywistni się w pełni na końcu czasów? Czyż nie na tym polega „obrona tej nadziei” (por. 1 P 3, 15), która została nam dana? Każda łza jest już zwiastowaniem czasów ostatecznych zapowiedzią ostatecznej pełni (por. Ap 21, 4 i Iz 25, 8).
Świadoma tego wspólnota chrześcijańska opiekuje się czynnie chorymi i zabiega o wzrost jakości życia współpracując w tym z wszystkimi ludźmi dobrej woli. Tę trudną misję w służbie człowieka pełni zarówno przez dialog z siłami, które reprezentują inne wizje moralności, dialog nacechowany szacunkiem, ale i wiernością własnym poglądom, przez czynny udział w kształtowaniu prawodawstwa chroniącego środowisko naturalne, przez poparcie dla sprawiedliwego rozdziału środków ochrony zdrowia, przez rozwijanie solidarności między narodami bogatymi a ubogimi.
Orędzie na Światowy Dzień Chorego 1998
Wielkość i godność człowieka polega na tym, że jest on dzieckiem Bożym i został powołany, by żyć w głębokim zjednoczeniu z Chrystusem. Ten udział w Jego życiu wiąże się z uczestnictwem w Jego cierpieniu. Najbardziej niewinny z ludzi — Bóg, który stał się człowiekiem — był mężem boleści, który wziął na siebie ciężar naszych win i grzechów. Gdy On oznajmia uczniom, że Syn Boży będzie musiał wiele wycierpieć, że zostanie ukrzyżowany i zmartwychwstanie trzeciego dnia, uprzedza ich zarazem, że jeśli ktoś chce iść za Nim, musi zaprzeć się samego siebie, wziąć swój krzyż na każdy dzień i naśladować Go (por. Łk 9, 22 n.). Istnieje zatem głęboka więź między krzyżem Chrystusa — który jest symbolem najwyższego cierpienia i ceną naszej prawdziwej wolności — a naszymi boleściami, cierpieniami, udrękami, zgryzotami i utrapieniami, które mogą ciążyć nad naszą duszą albo nękać nasze ciało. Cierpienie przemienia się i sublimuje, gdy człowiek jest świadom bliskości i solidarności Boga w takich chwilach. To właśnie przekonanie daje wewnętrzny pokój i duchową radość, jakich doznaje człowiek, który cierpiąc, ofiarowuje wielkodusznie swój ból jako „ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną” (Rz 12, 1). Kto przyjmuje taką postawę w cierpieniu, nie jest ciężarem dla innych, ale swoim cierpieniem przyczynia się do zbawienia wszystkich. Cierpienie, choroba i mroczne momenty ludzkiego życia, widziane w tej perspektywie, zyskują głęboki wymiar i wręcz stają się źródłem nadziei.
Rola chorych w świecie i w Kościele nie jest bynajmniej bierna.
Przesłanie do chorych, podróż Jana Pawła II do Meksyku i Stanów Zjednoczonych 22–28 stycznia 1999
Męka Chrystusa na krzyżu nadała cierpieniu sens zupełnie nowy, wewnętrznie je przekształciła. Wprowadziła w ludzkie dzieje, które są dziejami grzechu, cierpienie bez winy, podjęte wyłącznie z miłości. To jest cierpienie, które otwiera drzwi nadziei na wyzwolenie, na ostateczne wyrwanie „ościenia”, który rozdziera ludzkość. Jest to cierpienie, które pali i pochłania zło ogniem miłości i wyprowadza nawet z grzechu wielorakie owoce dobra.
Pamięć i tożsamość, Kraków 2005
„Bóg jest pierwszym źródłem radości i nadziei człowieka.” „Nadzieja zawiera w sobie światło mocniejsze od ciemności, jakie panują w naszych sercach.” ~ Bł. Jan Paweł II ~ |
Walka
z chorobą jest słuszna, ponieważ zdrowie jest darem Bożym. Lecz zarazem
ważne jest, by umieć odczytać plan Boga, kiedy cierpienie puka do drzwi
naszego życia. Dla nas wierzących kluczem do odczytania tej
tajemnicy jest krzyż Chrystusa. Słowo Wcielone nie odgrodziło się od
naszych ludzkich ograniczeń, przyjęło je całkowicie na siebie na
Golgocie. Odtąd cierpienie nabrało sensu, który czyni je szczególnie
cennym. Od tego momentu cierpienie, każdy jego przejaw, nabiera nowego i
specyficznego znaczenia, gdyż staje się uczestnictwem w zbawczym dziele
Odkupiciela. Nasze cierpienia nabierają wartości i pełnego
znaczenia jedynie wtedy, gdy są włączone w Jego mękę. Przeżywane w
świetle wiary, stają się źródłem nadziei i zbawienia.
Spotkanie z chorymi 11 lutego 2002
Podjąć wymagania Ewangelii, to znaczy przyznać się do całego swojego człowieczeństwa, zobaczyć jego piękno zamierzone przez Boga samego, zobaczyć prawdę wszystkich ludzkich słabości w świetle mocy Boga samego: „Co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga” (Łk 18, 27).
Tych dwóch wymiarów nie można od siebie oddzielać: wymagań moralności, jakie Bóg stawia człowiekowi, oraz wymagań zbawczej miłości, czyli łaski, które ten Bóg postawił poniekąd sobie samemu, bo czymże innym jest Chrystusowe odkupienie, jeśli nie tym właśnie? Bóg chce zbawienia człowieka, chce spełnienia człowieczeństwa według tej miary, jaką On sam w nich zamierzył, i Chrystus miał prawo powiedzieć, że ciężar, który On nakłada, jest słodki, a brzemię w gruncie rzeczy jest lekkie (por. Mt 11, 30).
Jest rzeczą bardzo ważną, ażeby przekroczyć próg nadziei, nie zatrzymywać się przed nim, ale pozwolić się prowadzić. Myślę, że do tego odnoszą się też słowa Cypriana Norwida, który tak określał najgłębszą zasadę chrześcijańskiej egzystencji: „A... gdyby to nie z krzyżem Zbawiciela za s o b ą, ale ze swoim za Zbawicielem szło się...”.
Zapraszam na kawkę ;) |
czwartek, 29 marca 2012
Choroba nie o szczędzi niestety nikomu łeee :/ Jestem obolała i chora, ale nie idę do doktora ;/
Witajcie moi kochani ;) Mam nadzieję, że przynajmniej Wam zdrowie dopisuje, bo, kurka ja to się bardzo źle czuje ;/ No niestety choroba mnie nie ominęła tak jak myślałam, co zrobić, ale cóż trzeba po prostu przeżyć ;/ No nic zobaczymy jak to jutro będzie i czy mi zdrowia ubędzie, czy przybędzie ;P Ach, może jutrzejszy dzień będzie faktycznie lepszy, bo dziś był taki fatalny dla wszystkich, chyba też ze względu na niskie ciśnienie, bo pogoda znów fiksuje i humory wszystkim tylko psuje ;/ A na dodatek rozpadał się deszczyk i robi się nie przyjemny dreszczyk brrrr.... No ale dość tego biadolenia, trzeba wystawić głowę z cienia, bo wszystko się przecież zmienia i czas porzucić nasze zmartwienia ;D Ok, to ja się ulatniam i muzę Wam załatwiam, ale może niekoniecznie do spania, raczej też i nie do rozmyślania :D Życzę Wam przyjemnej i spokojnej nocy jak i kolorowych snów ;) Radośnie i ciepło Was pozdrawiając, do serduszka mocno przytulając i buziaki zostawiając :* Dobranoc ;) Śpijcie spokojnie i dobrze ;) Do jutra, do zobaczenia :D
Idźcie z Jezusem przez całe swoje życie..., nie zatwardzajcie serc waszych :)
Witajcie moi kochani :) I jak tam? Co u Was słychać? No ja jestem chora, mam katar, boli mnie głowa i oko, ach szkoda nawet gadać :/ Oko dlatego mnie boli, bo wczoraj coś do niego mi wpadło i przez 40 min walczyłam, żeby to wyciągnąć, masakra i nie umiałam w ogóle otworzyć oka ech... łzawiło mi przez cały czas, a dziś mam opuchnięte i wyglądam jak jakiś maszkaron, chociaż zawsze nim byłam, wiec różnicy specjalnej nie ma ;P Ja dziś nie jestem w stanie żeby coś napisać od siebie więc zwalam wszystko znów na Bł. Jana Pawła II :D Dziś znów o życiu, ale o poświęcaniu i otwartości na innych ludzi ;) Miłej lekturki Wam życzę, a ja zmykam ;) Radośnie i ciepło pozdrawiam, do serduszka Was mocno przytulam, radość serca i buziaki zostawiam :) Do zobaczenia wieczorkiem, pa :) Miłego dzionka Wam życzę i uciekam do roboty :D Trzymajcie się cieplutko pa ;)
Ten jest ubogi duchem, kto gotów ze swego bogactwa szczodrze
świadczyć potrzebującym. Widać wówczas, że nie jest przywiązany do tych
bogactw. Widać, że dobrze rozumie ich zasadniczą celowość. Dobra
materialne są bowiem po to, ażeby służyć drugim, zwłaszcza będącym w
potrzebie. Kościół godzi się na osobiste posiadanie tych dóbr, o ile są
używane dla takiego celu.
~ Bł. Jan Paweł II ~
„Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.” „Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.” |
Drodzy bracia i siostry, (...) są sprawy w życiu tak
doniosłe i tak pilne, że nie cierpią zwłoki i nie wolno ich odkładać na
jutro. One muszą być podjęte już dziś. Woła psalmista: "Obyście
usłyszeli dzisiaj głos Jego: «Nie zatwardzajcie serc waszych»" (Ps
95[94],7-8). "Krzyk biednych" (Hi 34,28) całego świata podnosi się
nieustannie z tej ziemi i dociera do Boga. Jest to krzyk dzieci, kobiet,
starców, uchodźców, skrzywdzonych, ofiar wojen, bezrobotnych. Biedni są
także wśród nas: ludzie bezdomni, żebracy, ludzie głodni, wzgardzeni,
zapomniani przez najbliższych, przez społeczeństwo, ludzie poniżeni i
upokorzeni, ofiary różnych nałogów. Wielu z nich próbuje nawet ukryć
swoją ludzką biedę, ale trzeba umieć ich dostrzec. Są także ludzie
cierpiący w szpitalach, dzieci osierocone albo opuszczone przez rodziców
czy młodzież przeżywająca trudności i problemy swego wieku.
"Na świecie istnieją przejawy nędzy, które muszą wstrząsnąć
sumieniami chrześcijan i przypomnieć im o pilnym obowiązku
przeciwdziałania, zarówno indywidualnego, jak i społecznego. Także
dzisiaj otwierają się przed nami rozległe dziedziny, w których miłość
Boża powinna być obecna przez działanie chrześcijan" - tak napisałem w
ostatnim Orędziu na Wielki Post (15 października 1998 r.). Chrystusowe
"dziś" winno zabrzmieć z całą mocą w każdym sercu i uwrażliwić je na
dzieła miłosierdzia. "Krzyk i wołanie biednych" domaga się od nas
konkretnej i wielkodusznej odpowiedzi. Domaga się gotowości służenia
bliźniemu. Jesteśmy wzywani przez Chrystusa. Wciąż jesteśmy wzywani.
Każdy na inny sposób. Na różnych bowiem miejscach cierpi człowiek i woła
o człowieka.
Potrzebuje jego obecności, potrzebuje jego pomocy. Jakże ważna jest ta obecność ludzkiego serca i ludzkiej solidarności.
Nie zatwardzajmy serc, gdy słyszymy "krzyk biednych". Starajmy się
usłyszeć to wołanie. Starajmy się tak postępować i tak żyć, by nikomu w
naszej Ojczyźnie nie brakło dachu nad głową i chleba na stole, by nikt
nie czuł się samotny, pozostawiony bez opieki. Z tym apelem zwracam się
do wszystkich. Wiem, jak wiele czyni się w Polsce, aby zapobiec
szerzącej się biedzie. Pragnę w tym miejscu podkreślić aktywność
placówek Caritas Kościoła - diecezjalnych i parafialnych. Podejmują one
szereg akcji, między innymi w okresie Adwentu i Wielkiego Postu,
udzielając w ten sposób pomocy osobom indywidualnym i całym grupom
społecznym. Prowadzą również działalność formacyjną i wychowawczą. Ta
pomoc niejednokrotnie przekracza granice Polski. Wiele w ostatnim czasie
powstało u nas domów opieki społecznej, hospicjów, jadłodajni i innych
ośrodków charytatywnych, domów samotnej matki, ochronek dla dzieci,
świetlic, stacji opieki czy centrów dla ludzi niepełnosprawnych. Są to
niektóre przykłady tego ogromnego dzieła samarytańskiego. Pragnę także
podkreślić wysiłek państwa oraz instytucji prywatnych i pojedynczych
osób, czy tak zwanych wolontariuszy angażujących się w to dzieło.
Należy tu również wspomnieć o inicjatywach zmierzających do zaradzenia
niepokojącemu zjawisku narastania biedy w różnych środowiskach i
regionach. Jest to konkretny, rzeczywisty i widzialny wkład w rozwój
cywilizacji miłości na ziemi polskiej.
Zawsze winniśmy pamiętać, że rozwój ekonomiczny kraju musi
uwzględniać wielkość, godność i powołanie człowieka, który "został
stworzony na obraz i podobieństwo Boże" (por. Rdz 1,26). Rozwój i postęp
gospodarczy nie może dokonywać się kosztem człowieka i uszczuplania
jego podstawowych wymagań. Musi to być rozwój, w którym człowiek jest
podmiotem, czyli najważniejszym punktem odniesienia. Rozwój i postęp nie
może dokonywać się za wszelką cenę! Nie byłby wówczas godny człowieka
(por. Solli-citudo rei socialis, 27-34). Kościół współczesny głosi i
stara się realizować opcję na rzecz ubogich. Nie chodzi tu tylko o
przelotne uczucie, o jakąś doraźną akcję, ale o rzeczywistą i trwałą
wolę działania na rzecz dobra ludzi będących w potrzebie i pozbawionych
niejednokrotnie nadziei na lepszą przyszłość.
„Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.” „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.” |
"Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie" (Mt 5,3).
Już u początku swojej działalności mesjańskiej, przemawiając w
synagodze w Nazarecie, Jezus powiedział: "Duch Pański spoczywa na Mnie,
ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę"
(Łk 4,18). Ubogich też uznał za uprzywilejowanych dziedziców Królestwa.
Oznacza to, że tylko "ubodzy duchem" są w stanie przyjąć Królestwo Boże
całym sercem. Spotkanie Zacheusza z Jezusem ukazuje, że również człowiek
bogaty może stać się uczestnikiem Chrystusowego błogosławieństwa dla
ubogich duchem.
Wspominamy dzisiaj św. Jadwigę Królową. Znana jest jej hojność
świadczona ubogim. Chociaż była bogata, nie zapomniała o biednych. Jest
dla nas wzorem i przykładem, jak trzeba realizować Chrystusową naukę o
miłości bliźniego i miłosierdziu, upodabniając się do Tego, "który - jak
mówi św. Paweł - będąc bogaty, dla nas stał się ubogim, aby nas
ubóstwem swoim ubogacić" (por. 2 Kor 8,9).
"Błogosławieni ubodzy w duchu". Jest to wołanie Chrystusa, które
dzisiaj winien usłyszeć każdy chrześcijanin, każdy człowiek wierzący.
Bardzo potrzeba ludzi ubogich duchem, czyli otwartych na przyjęcie
prawdy i łaski, na wielkie sprawy Boże; ludzi o wielkim sercu, którzy
nie zachwycili się blaskami bogactw tego świata i nie pozwalają, aby one
zawładnęły ich sercami. Oni są prawdziwie mocni, bo napełnieni
bogactwem łaski Bożej. Żyją w świadomości, że są obdarowywani przez Boga
nieustannie i bez końca.
"Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: w imię Jezusa
Chrystusa Nazarejczyka, chodź!" (por. Dz 3,6) - tymi słowy odpowiadają
apostołowie Piotr i Jan na prośbę człowieka chromego od urodzenia.
Obdarzyli go największym dobrem, jakiego mógł pragnąć. Ubodzy przekazali
ubogiemu największe bogactwo: w imię Chrystusa przywrócili mu zdrowie.
Wyznali przez to prawdę, która poprzez pokolenia jest udziałem wyznawców
Chrystusa.
Oto ludzie ubodzy w duchu, sami nie posiadając srebra ani złota,
dzięki Chrystusowi mają moc większą niż ta, którą mogą dać wszystkie
bogactwa świata.
środa, 28 marca 2012
Dziwne rzeczy się dzieją ostatnio, że szkoda gadać nawet. Coś wisi w powietrzu na prawdę :/
Moi kochani ;) Jak się macie po spędzonym dzisiejszym dniu, bo ja dziś miałam normalnego pecha :/ Zaraz z rana walnęłam się bardzo mocno w głowę o drzwiczki z lodówki :/ Jeju jak to bolało, że się aż popłakałam, ale na szczęście nie było to groźne :) Potem jak zamykałam garaż to znów prawie zamknęłam go na mojej głowie, potem coś mi się wylało, to coś mi się rozsypało, no masakra normalnie :/ Ach, ja nie wiem co to dzisiaj za dzień był, ale dobrze, że się wreszcie kończy, bo to za dużo jak na jeden dzień :) A poza tym to działo się też i dużo gdzie indziej, to się gdzieś paliło, że syreny wyły, to znów jakiś wypadek itp. Fakt, że tak się dzieje co dziennie, ale dziś było to intensywne bardzo i dlatego wiadomo, że coś było dziś nie tak, ach, dobrze, że już wszystko minęło i jutro będzie nowy i oby lepszy dzień :) No nic zobaczymy jutro, a na dziś znów fajna muza do posłuchania ;D Dobranoc w takim bądź razie i życzę Wam miłych i kolorowych snów jak i spokojnej nocy ;) Do miłego zobaczenia ;) Trzymajcie się kochani cieplutko i widzimy się jutro :D Radośnie Was pozdrawiam radość serca jak i buziaki zostawiam :*
Coś i tak wisi w powietrzu, czuję to, czuję wręcz, że się to potęguje :/ Ale gdy jest WIARA, NADZIEJA I MIŁOŚĆ, to wszystko układa się w jedną całość ;)
Witajcie kochani ;) Jak się macie i czy jesteście wyspani? Bo jak tak to świetnie :) Ja źle sypiam ostatnio, ale to szczegół, czuję się jakoś niepewnie i czuję, że coś wisi w powietrzu od dłuższego czasu i boję się czegoś, tego co się może wydarzyć wkrótce. Sama już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, ale ma od dłuższego czasu jakieś dziwne lęki, ale może to tylko takie tam nic nie znaczące. Pożyjemy zobaczymy ;/ W każdym bądź razie trzeba trwać zawsze w WIERZE, NADZIEI I MIŁOŚCI, a wszystko inne będzie nam przydane ;) Na dziś mam dla Was małe opowiadanko właśnie o wierze, nadziei i miłości i życzę Wam miłej lektury jak zwykle :D To trzymajcie się cieplutko i do zobaczenia wieczorem ;) Pa ;) Radośnie i ciepło pozdrawiam, radość serca i buziaki Wam zostawiam :*
Wiara czyni cuda, więc trzeba wierzyć, że się uda. |
Wiara, nadzieje i miłość - trzy święte siostry, zawsze razem. Co to
znaczy kochać? Kochać to nie znaczy tylko tęsknić, wzdychać, mówić
gładkie słowa, żyć gorączką serca, ale także cierpieć, zapominać o
sobie, żyć dla drugiego, dźwigać ciężar współżycia na co dzień. Kochać
to również widzieć Jezusa w drugim człowieku: albo radosnego w życiu w
świętych, albo cierpiącego w życiu ludzi niedobrych.
Czy można wierzyć w Boga, a jednocześnie nie kochać ludzi i nie mieć nadziei? Jeżeli ktoś mówi, że wierzy w Boga, a nie kocha ludzi i nie ma nadziei - jego wiara jest tylko złudzeniem. Czy można mieć nadzieję, ale nie wierzyć w Boga i nie kochać? Jeśli ktoś nie wierzy w Boga i nie kocha, żyje tylko rozpaczą. Nadzieja jest złudna. Niektórym się wydaje, że można kochać, nie wierząc w Boga i nie mając nadziei.
Opowiadał pewien narzeczony: Jestem niewierzący. Kocham narzeczoną, ale nie wierzę, że jest Bóg. Nie mam żadnych nadziei na życie wieczne. Po prostu kocham tę dziewczynę.
Czy kochał naprawdę? Kochał miłością doczesną, przemijającą, ludzką, zmysłową. Co będzie z jego miłością, jeśli dziewczyna odejdzie? „Kto kocha, chce widzieć choć cień postaci” (Norwid). Ukochany nie może nagle stać się prochem. Czy matka po śmierci staje się tylko popiołem? Dziecko szuka jej w wieczności. Miłość prawdziwa prowadzi do wiary.
Czy można wierzyć w Boga, a jednocześnie nie kochać ludzi i nie mieć nadziei? Jeżeli ktoś mówi, że wierzy w Boga, a nie kocha ludzi i nie ma nadziei - jego wiara jest tylko złudzeniem. Czy można mieć nadzieję, ale nie wierzyć w Boga i nie kochać? Jeśli ktoś nie wierzy w Boga i nie kocha, żyje tylko rozpaczą. Nadzieja jest złudna. Niektórym się wydaje, że można kochać, nie wierząc w Boga i nie mając nadziei.
Opowiadał pewien narzeczony: Jestem niewierzący. Kocham narzeczoną, ale nie wierzę, że jest Bóg. Nie mam żadnych nadziei na życie wieczne. Po prostu kocham tę dziewczynę.
Czy kochał naprawdę? Kochał miłością doczesną, przemijającą, ludzką, zmysłową. Co będzie z jego miłością, jeśli dziewczyna odejdzie? „Kto kocha, chce widzieć choć cień postaci” (Norwid). Ukochany nie może nagle stać się prochem. Czy matka po śmierci staje się tylko popiołem? Dziecko szuka jej w wieczności. Miłość prawdziwa prowadzi do wiary.
wtorek, 27 marca 2012
Raz radośnie, a raz smutno, a może akurat lepiej będzie jutro ;)
Kochani witam Was bardzo serdecznie :) Mam nadzieję, że mieliście mile spędzony dzień ;) Ja spędziłam go normalnie bez żadnych hocków 0 klocków, czyli nic specjalnego się nie działo. Przyjechali do nas moi rodzice i nawet było wesoło ;D Posprzątałam w domu, ale co z tego jak znów jest brudno, ech nic się nie opłaca robić, normalnie ręce opadają. I już tak coraz bliżej świąt, jeja jak ten czas szybko zleciał, bo już w tą niedzielę będzie palmowa, a w następną już święta :) Trzeba powoli jakoś się zacząć przygotowywać do tych świąt, ale przede wszystkim w wymiarze duchowym, bo to najważniejsze, a reszta odrębnym musi iść torem, czyli to co dla ciała schodzi na drugi plan :) Tym stwierdzeniem kończę na dziś i muzę już dla Was mam fajną na wieczór :D To co żegnam się i życzę miłej, spokojnej nocy i kolorowych snów ;) Radośnie i ciepło pozdrawiam, przytulam mocno do serduszka i buziaczki zostawiam :* Dobranoc i do jutra moi kochani ;) Miłych i spokojnych snów :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)